Podział dyscyplin
Diabeł zawsze tkwi w szczegółach, a diabeł legislacyjny zawsze tkwi w rozporządzeniach. Piszę to po krótkim konferencyjnym pobycie w kraju, podczas którego to pobytu znów uczestniczyłem mimowolnie w rozlicznych dyskusjach na temat kształtu nowej ustawy o szkolnictwie wyższym.
Nie podniecają mnie te dyskusje, zwłaszcza że nie trzeba politologicznego nosa, by się domyślić, że albo w ogóle nie przebrnie ona przez Sejm, albo ostanie się w jakiejś wersji mocno różniącej się od tej zaproponowanej przez obecnego ministra nauki.
Niemniej jednak z radością przyjąłem do wiadomości, że w porę rozpoznano, że ustawa ustawą, ale ramy prawne naszych aktywności wyznaczą także w dużej mierze ministerialne rozporządzenia. W tym rozporządzenie o - w skrócie rzecz ujmując - podziale dyscyplin.
Kilka tygodni temu spadła na środowisko politologiczne wieść (jak to plotka - szybko się rozchodząca), jakoby nauki o polityce w projektowanym rozporządzeniu miały zostać włączone do obszaru nauk humanistycznych. Na początku lutego na posiedzeniu zebrał się nawet w tej sprawie Komitet Nauk Politycznych PAN, który przyjął poniższe stanowisko - postulat pozostawienia nauk o polityce w dziedzinie nauk społecznych:
W dwóch innych stanowiskach wsparto działania na rzecz autonomizacji dyscypliny nauk o mediach oraz postulat likwidacji odrębnej dyscypliny nauk o polityce publicznej:
http://www.knpol.pan.pl/images/KNP-PAN-Nauki-o-mediach.pdf
Przedstawiciele Komitetu Nauk Politycznych PAN osobiście wręczyli przyjęte stanowiska wiceministrowi nauki. Swoją drogą - ciekawi mnie, ile takich delegacji w przedmiocie tego konkretnego rozporządzenia przyjął i przyjmie jeszcze wiceminister?
Przedstawiciele Komitetu Nauk Politycznych PAN osobiście wręczyli przyjęte stanowiska wiceministrowi nauki. Swoją drogą - ciekawi mnie, ile takich delegacji w przedmiocie tego konkretnego rozporządzenia przyjął i przyjmie jeszcze wiceminister?
Samo ministerstwo zresztą otworzyło tę puszkę Pandory, bo powołało się najpierw na listę OECD, a następnie ustami swoich urzędników zapowiedziało, że dyscyplin będzie OKOŁO 45, a lista OECD ma być tylko PEWNYM WYZNACZNIKIEM [podkreślenia moje]. Jakkolwiek by liczyć, wychodzi na to, że jeśli ktoś się postara, to ma szansę "wychodzić" u ministra swoją dodatkową dyscyplinę.
Zabawię się tutaj we wróża, którego można potem rozliczać z jego szklanej kuli. Obstawiam mianowicie, że w odniesieniu do nauk o polityce wbrew klasyfikacji OECD:
- nie zostaną zniesione nauki o bezpieczeństwie/obronności,
- nie zostaną zniesione nauki o polityce publicznej,
- nie ostaną się - jako odrębna dyscyplina - nauki o mediach i komunikacji społecznej (tu akurat szklana kula jest najmniej wyrazista, ale nie przez wzgląd na stanowiska PTNP czy PTKS, ale na polityczne znaczenie jednej ze znanych wszystkim polskich szkół wyższych),
- nauki o administracji nie zostaną wyłączone z nauk prawnych i nie zostaną włączone do nauk o polityce.
Niezależnie od pism i delegacji.
Ponieważ od rozporządzenia "obszarowo-dyscyplinowego" większym kuriozum było chyba tylko rozporządzenie "parametryzacyjne" (nb. wydawane pod koniec okresu parametryzacji), wprost nie mogę się doczekać lektury nowej wersji tych urzędniczych wykwitów.
- nie zostaną zniesione nauki o bezpieczeństwie/obronności,
- nie zostaną zniesione nauki o polityce publicznej,
- nie ostaną się - jako odrębna dyscyplina - nauki o mediach i komunikacji społecznej (tu akurat szklana kula jest najmniej wyrazista, ale nie przez wzgląd na stanowiska PTNP czy PTKS, ale na polityczne znaczenie jednej ze znanych wszystkim polskich szkół wyższych),
- nauki o administracji nie zostaną wyłączone z nauk prawnych i nie zostaną włączone do nauk o polityce.
Niezależnie od pism i delegacji.
Ponieważ od rozporządzenia "obszarowo-dyscyplinowego" większym kuriozum było chyba tylko rozporządzenie "parametryzacyjne" (nb. wydawane pod koniec okresu parametryzacji), wprost nie mogę się doczekać lektury nowej wersji tych urzędniczych wykwitów.
Komentarze
Prześlij komentarz