Koniec grantów doktorantów?

Aktualizacja 27.10.2011 r: NCN wydało stosowny komunikat, w którym pisze, że kierownik projektu badawczego dla osób rozpoczynających karierę naukową nieposiadających stopnia doktora może zostać zatrudniony na uczelni (co jest wymogiem otrzymania grantu) nie tylko na podstawie umowy o pracę, ale także umowy-zlecenia lub umowy o dzieło (link). Dziękuję Czytelnikom za płynące w tej sprawie sygnały.


Buszując dziś po stronach Narodowego Centrum Nauki (NCN), które inicjuje właśnie swoją działalność, dotarłem do nowych zasad przyznawania grantów na badania naukowe. Nader interesujące reguły (na szczęście mnie nie będą dotyczyć – współczuję tutaj młodszym koleżankom i kolegom) wydaje się określać uchwała nr 9/2011 Rady NCN w sprawie warunków przeprowadzania konkursu na finansowanie projektów badawczych, realizowanych przez osoby rozpoczynające karierę naukową nieposiadające stopnia naukowego doktora. Projekty te mają zastąpić – jeśli dobrze rozumiem – dotychczasowe „granty promotorskie” przeznaczone na badania niezbęde do napisania doktoratu.


W czym tkwi problem zasygnalizowany w tytule? Otóż do tej pory nie mieliśmy do czynienia z wymogiem zatrudnienia doktoranta, który ubiegał się o grant, w jednostce naukowej ów grant obsługującej. Wystarczyło być studentem studiów doktoranckich danej uczelni i z automatu uzuskiwało się prawo do startu w konkursie o ministerialne środki. W nowej uchwale wymóg zatrudnienia doktoranta w jednostce obsługującej grant już się pojawia. Ma to wyglądać w ten sposób: 1) doktorant ubiega się o grant jako osoba fizyczna; 2) jeśli wygra konkurs, otrzyma z NCN promesę finansowania badań; 3) środki będą uruchomione dopiero wówczas, gdy jednostka naukowa zatrudni doktoranta.

Wątpliwości aż same się cisną na usta. W których uczelniach praktukuje się jeszcze zatrudnianie na etatach osób z tytułami magistra? W sytuacji, kiedy w naszej - politologicznej - branży  powoli zaczyna brakować miejsc dla osób z doktoratem, wymóg uzależnienia sfinansowania grantu przeddoktorskiego od zatrudnienia na uczelni jest w istocie zamknięciem młodym naukowcom drogi do tych pieniędzy. Czemu? Dlatego, że trzeba byłoby w takiej sytuacji rozpisać konkurs na stanowisko „asystenta”, w którym – co jest wysoce prawdopodobne – wystartowałoby kilku kandydatów z doktoratami, co skutecznie obniżyłoby szansę na etat dla doktoranta.

No chyba że wracamy do idei rozpisywania konkursów pod określone osoby. Wtedy na przykład potencjalny kierownik projektu przeddoktorskiego umawia się z dyrektorem instytutu, że ogłoszenie zawiśnie w BIPie uczelni, ale tak, żeby go przypadkiem nikt nie znalazł. Albo dyrektor instytutu tak wymyśli kryteria, by spełniał je tylko i wyłącznie rzeczony doktorant. Co ja zresztą piszę? Wystarczy, by w kryterium zawrzeć zapis o konieczności posiadania promesy NCN na zrealizowanie projektu badawczego i już minimalizujemy szansę ubiegania się o stanowisko doktorów i jednocześnie uprawdopodobniamy zwycięstwo doktoranta. Istnieje wreszcie i taka opcja, że się zatrudni doktoranta nie na stanowisku asystenta, tylko w bibliotece albo w administracji – czy ktoś słyszał w kontekście polskich uczelni o konkursach na takie stanowiska? Zdaje się, że ich nie ma, więc sytuacja niejako sama się rozwiązuje, zwłaszcza że NCN nie określiło w uchwale (czyżby przeoczenie?), w jakim charakterze jednostka zatrudnić ma doktoranta po to, by można było zacząć finansowac jego projekt.

Podsumowując: wymóg zatrudnienia przez uczelnie doktorantów, którzy chcieliby sfinansować swoje badania ze środków NCN albo w istocie kończy etap „grantów promotorskich” (niewielki procent z promes uda się bowiem zrealizować), albo zaczyna etap zatrudniania doktorantów na uczelniach „po macoszemu”: według ustawionych kryteriów. A podobno i z jednym (niedofinansowaniem doktorantów) i z drugim (niejasnościami w rozdawaniu uczelnianych etatów) ministerstwo chciało przy okazji nowej reformy skończyć…

Ps. Aby nikt nie wyciągał zbyt pochopnych wniosków wyłuszczę sprawę czarno na białym: reformę nauki popieram, nie godzę się na jej wypaczenia.
Ps. 2. Z ciekawości zajrzałem na stronę doktorantów swojej Alma Mater – tam cicho i głucho, jak zwykle.

Komentarze

  1. W świetle informacji płynących z NCN, wygląda na to, że kreślony przez Pana scenariusz nie będzie tak czarny (w sensie nie wymaga się rozpisywania konkursów i zatrudniania na stanowisku asystenta):

    http://ncn.gov.pl/aktualnosci/2011-10-25-zatrudnienie-osob-fizycznych

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za link - rzeczywiście, fakt możliwości zatrudnienia w oparciu o umowę-zlecenie lub umowę o dzieło czyni niniejszą blotkę bezprzedmiotową. Szkoda tylko, że NCN informuje o tym dopiero 25 października...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz